Odwiedziny

O mnie

Dzień dobry, witam na moim blogu. Będę tu zamieszczać swoje wiersze o bardzo różnej tematyce. Piszę pod wpływem emocji, z potrzeby serca, z obserwacji, Jak mi wesoło lub jak mi smutno. Może ktoś przeczyta i zamyśli się albo uśmiechnie. Dużo wierszy poświęcam swojemu mężowi, który odszedł - w tym roku mija 20 lat. Pierwszy wiersz zamieszczam dla niego. Zapraszam też do You Tuba, gdzie zamieszczam filmiki ze swoimi wierszami. Kasyda21.

środa, 30 maja 2012


Nie potrafię

Nie potrafię uwolnić się od wspomnień,
Dopadają mnie zupełnie znienacka,
Jak niechciany gość przychodzą do mnie,
A ja wiem, że to zwykła zasadzka.

W tych wspomnieniach znów jesteśmy razem,
Słyszę słowa, dawno zapomniane,
Przenoszą mnie do tamtych wydarzeń,
Które są misternie, skrywane.

Przecież wiem, że to tylko złudzenia,
Lecz tak trudno z tym się pogodzić,
Że co w życiu było tak piękne,
Bez niczyjej zgody odchodzi.

Coraz bardziej mi ciebie brakuje,
Choć podobno czas leczy rany,
A ja ciągle tak samo żałuję,
Że los zniszczył wszystkie nasze plany.

Co mi dzisiaj z tych pięknych wspomnień,
Które tylko przeszywają dreszczem,
Czasem tylko w snach przychodzisz do mnie,
Lecz to mało, ja proszę o jeszcze.

Noc jest krótka i tak szybko mija,
Znów na cały dzień, zostaję sama,
Ty też sam, daleko ode mnie,
Że jest dobrze, wciąż muszę kłamać.


niedziela, 27 maja 2012


Mój cień

Idę, nie widząc końca,
Po wybojach, kamieniach,
Uparcie szukam słońca,
Szukam swojego cienia.

Bo gdy go mam przy sobie,
To zawsze jest mi wierny,
Nie muszę za nim pobiec,
Oddany mój powiernik.

Gdy szaro jest na dworze,
Chowa się i ucieka,
Przede mną znów rozdroże,
Nie mam na kogo czekać.

Ciebie już przy mnie nie ma,
A byłeś moim cieniem,
Teraz czasem przychodzi,
Gdy wołam go twoim imieniem.

Lecz dzisiaj jest pochmurno,
Słońce się gdzieś schowało,
Zza granatowej chmury,
Wspomnieniami powiało.

Powinno się przywoływać,
Same dobre wspomnienia,
Bo tylko one naprawdę
Warte są przemyślenia.

Lecz w nasze myśli, niestety
Te złe wspomnienia się pchają,
Jak wyryte w kamieniu
Na zawsze z nami zostają.

sobota, 26 maja 2012


Mamo

Gdybym miała Cię przy sobie dzisiaj blisko,
Przeprosiłabym za wszystko.
Za te Twoje noce nieprzespane,
Za me kłamstwa bezsensownie wymyślane.

Za to, że nie chciało mi się uczyć,
Bo wolałam godzinami gdzieś się włóczyć.
Za bałagan, który po mnie wciąż sprzątałaś,
Choć czasami przecież siły już nie miałaś.

Za to, że nie chciałam słuchać Twoich rad,
Chociaż za to już odpłacił mi się świat.
Za brak czasu, żeby z Tobą porozmawiać,
Za ten pomysł, żeby kiedyś z domu nawiać.

Gdybyś była dziś koło mnie tutaj blisko,
Dziękowałabym za wszystko.
Za to, że mnie jednak dobrze wychowałaś,
Dzisiaj nie wiem, skąd tej siły tyle miałaś.

Miałam kiedyś strasznie niepokorną duszę,
A Ty nauczyłaś mnie zwyczajnych wzruszeń,
A Ty ciągle ze spokojem, cierpliwością,
Zamiast złości, otaczałaś mnie miłością.

Twoja wielka miłość zwyciężyła,
Twój ogromny upór, wielka siła,
By rozumu wreszcie wlać mi w pustą głowę,
Jak Ty to zrobiłaś? Tego się nie dowiem.

Gdybyś wobec mnie nie była tak uparta,
Pewnie dzisiaj byłabym nic a nic nie warta,
A tak wszystko, co powinnam ukończyłam,
Dzięki Twojej cierpliwości to zrobiłam.

Gdybyś tak do dzisiaj tu została,
Powiedziałabym, jak bardzo Cię kochałam.
A po latach korzystając z Twych doświadczeń,
Swego syna chyba dobrze wychowałam.

wtorek, 22 maja 2012

Dzisiaj coś z przymrużeniem oka. W telewizji obejrzałam wywiad z trzema panami w starszym wieku z nowymi, młodymi żonami, ze świata artystycznego, ale zdarza się to coraz częściej w każdym środowisku. Wierszyk sam jakoś się napisał.

Pewien mężczyzna

Pewien mężczyzna, bardzo dojrzały,
Aby poprawić swój wizerunek,
Chodził po mieście przez wieczór cały,
Chcąc w samym sobie wzbudzić szacunek.

Że mimo wieku, wciąż jeszcze może,
W młodej dziewczynie uczucie wzbudzić,
Zaoferować także i łoże,
Nie myśląc o tym, co mówią ludzie.

Portfel miał przecież nieźle wypchany,
Dzieci dorosłe i samodzielne,
Miłości też znał wszystkie arkany,
To atrybuty niebagatelne.

W maleńkiej knajpce, tuż obok baru,
Piękna blondynka wpadła mu w oko,
I już nie czując swych lat ciężaru,
Pomyślał sobie: dam radę, spoko.

Młoda panienka w mig to pojęła,
Gdy nagle oczy ich się spotkały,
Że jak się tylko trochę postara,
To pan za chwilę jej będzie. Cały.

Co było dalej? Wszystkim wiadomo,
Wkradła się w jego serce i łoże,
Zaprowadziła w końcu do ślubu,
Wiedząc, jak wiele skorzystać może.

Gdy powiedziała, że ojcem będzie,
Śmiał się ze szczęścia i pękał z dumy,
I tą radością chwalił się wszędzie,
Myśląc, że zjadł już wszystkie rozumy,

Bo gdy w młodości tatusiem został,
Do końca roli nie mógł zrozumieć,
I obowiązkom swoim nie sprostał,
Bo chciał się jeszcze w życiu wyszumieć.

Wydało mu się, że właśnie teraz,
Będzie dojrzały, odpowiedzialny,
Takich tatusiów spotykał nie raz,
W dzisiejszym świecie, to stan normalny.

Lecz wielką radość, myśl taka psuje,
Bo siedemdziesiąt na karku przecież,
Że już się nigdy nie wyprostuje,
Gdy się pochyli, by podnieść dziecię.

poniedziałek, 21 maja 2012


Tęsknoty


Zawsze przychodzą nocą,
Cicho skradają się jak koty,
Nikt nie wie dlaczego i po co,
Małe, niewinne tęsknoty.

W nasze sny się wkradają,
Zabierając spokój podstępnie,
O świcie się z nami rozstają,
Choć w nocy takie natrętne.

Mają znaną twarz, znaną postać,
Szepczą cichutko znanym głosem,
Lecz potem odchodzą, nie chcą zostać,
Chociaż tak bardzo je proszę.

Lecz bez nich byłoby smutno,
Bo bardzo lubimy tęsknić,
Za czymś nierealnym, nieuchwytnym,
Co nigdy nam się nie spełni.

Marzymy, że los nas zaprowadzi,
Do tej najważniejszej miłości,
Tej wytęsknionej, co nigdy nie zdradzi
I na zawsze już u nas zagości.

Gdyby tak wszystko się spełniało,
Za czym po nocach wciąż tęsknimy,
To by nam tak nie smakowało,
Szczęście, za którym wciąż gonimy.

Bo każda chwila niepewności,
Każda tęsknota niespełniona,
Dodaje tylko pikantności,
Gdy wreszcie przyjdzie wytęskniona.

Śnijmy za dnia, tęsknijmy nocą,
Czasem marzenia się spełniają,
I choć złudzenia w dal odchodzą,
Tęsknoty zawsze pozostają.



niedziela, 20 maja 2012


Zabierz mnie


Zabierz mnie na spacer po lesie,
Albo na majową przechadzkę po łące,
Podpatrzymy jak rosną kaczeńce,
Popatrzymy jak wstaje słońce.

Posłuchamy sobie śpiewu ptaków,
Zaniesiemy wiewiórce orzeszek,
Nazbieramy pachnących rumianków,
Posłuchamy, jak echo się niesie.

A gdy nogi nas już zabolą,
Usiądziemy na leśnej polanie,
I przytulisz mnie, a ja ciebie,
Pomilczymy sobie kochanie.

Bo najpiękniejsza jest przecież cisza,
Tylko w ciszy słychać te głosy:
Rechot żabek i granie świerszczyka,
Trele ptaków, co z dala się niosą.

Więc przystańmy na chwilę pod drzewem,
I popatrzmy, jak listki rosną,
Posłuchajmy o czym szepczą kwiaty,
I cieszmy się nadejściem wiosny.


piątek, 18 maja 2012


Eldorado

Tak bardzo chciałabym na chwilę,
Mieć swoje małe Eldorado,
Taką krainkę szczęśliwości,
Gdzie w smutne dni odnajdę radość.

Właściwie nic nadzwyczajnego,
Maleńki uśmiech, czułe słowo,
A obok twarz kogoś bliskiego,
Bym się poczuła wyjątkowo.

Zwyczajny mlecz zmienia się w różę,
Rozsiewa zapach herbaciany,
A ja z jej płatków sobie wróżę,
Czy przyjdzie dziś ktoś ukochany.

Już twoje ciche kroki słyszę,
Ułamki sekund tylko dzielą,
Gdy mnie zabierzesz w nocną ciszę
Z podniebną, gwiezdną karuzelą.

Ale to moje Eldorado, to świat daleki,
Zjawia się w snach, nigdy na jawie,
Bo gdy otwieram znów powieki,
To odlatuje jak latawiec.

Schowam się w nim i tam zostanę,
Nikt już mnie stamtąd nie zabierze,
Nim zbudzi mnie nowy poranek,
Że jednak jest... uwierzę.


wtorek, 15 maja 2012


Już nie potrafię


Już nie będę się spieszyć,
Usiądę i poczekam,
Bo życie mi bezmyślnie,
Przez palce przecieka.

Wszystko jest czarno białe,
Nie mam siły na miłość,
Tylko przez noce całe,
Śni mi się to, co już było.

Nowe sny nie przychodzą,
Bo o czym mogłabym śnić?
Na jawie, albo nocą,
Jak już nie możesz tu być.

Czasami myśl się pojawia,
Że może coś się przydarzy,
Lecz sobie uzmysławiam,
Że nie ma to twojej twarzy.

A bez niej trudno uwierzyć,
Że jeszcze coś mi się uda,
Znów taką miłość przeżyć.
Nie wierzę w cuda.

Więc siadam cicho w kąciku,
Tuląc twą fotografię,
I mając w sercu tę pewność:
Bez ciebie nie potrafię.

poniedziałek, 14 maja 2012


Dziwna samotność

Samotność bywa dziwna,
Kapryśna, jak kobieta,
Bywa, że krzyczy z bólu,
Czasem przechodzi w letarg.

Różne bywają początki,
Czasami ktoś odchodzi,
Zrywają się życia wątki,
Samotność do nas przychodzi.

Najpierw jest nam z nią źle,
W każdym kącie jest pustka,
Nie ma czym jej zapełnić,
Od płaczu wciąż mokra chustka.

Potem czas robi swoje,
Gdy obok nikogo nie mamy,
To z naszą samotnością,
Pomału się oswajamy

I dochodzimy do wniosku,
Że można ją nawet pokochać,
Zalety jej nawet docenić
I przestajemy już szlochać.

Wszędzie jest cisza i spokój,
Nikt do niczego nie zmusza,
Codziennych naszych planów,
Nikt nam już nie narusza.

I w końcu podświadomie,
Jak skarbu zaczynamy jej chronić,
Przed każdym, kto chce ją odebrać,
Usilnie staramy się bronić.

niedziela, 13 maja 2012


Czasem uwiera

Przyzwyczaiłam się do życia,
Choć czasem boli i uwiera,
Bo bywa także, że zachwyca,
Choć szczęście daje i zabiera.

Rozdaje wiele w swej szczodrości,
Bo przecież nie jest złe do końca,
Czasem pocieszy, częściej złości,
Więcej pochmurnych dni, niż słońca.

Bardziej łaskawe jest w młodości,
To przecież sama życia wiosna,
Wokoło pełno jest miłości
I łatwiej jest wszystkiemu sprostać.

A potem, kiedy lata biegną,
To ciągle siły nam zabiera,
Iskierki w oczach dziwnie bledną,
Na każdym kroku wciąż bariera.

Przestają cieszyć i zachwycać,
Głupie romanse i igraszki,
Wolimy być w roli kibica
Boimy się zwykłej porażki.

Gdy przejść to życie się przydarzy,
Nie w samotności, lecz we dwoje,
Tak ręka w rękę, twarz przy twarzy,
To uda nam się wyjść na swoje.

Lecz kiedy zostajemy sami,
Bo los zabierze przyjaciela,
Żyjemy tylko wspomnieniami,
By w myślach tamte dni powielać.

Jednak to życie wciąż kochamy,
Choć nieźle czasem nam dołoży,
Choć zburzy wszystkie nasze plany,
Tak by się chciało jeszcze pożyć.

czwartek, 10 maja 2012


Ławeczka

Tyle jest różnych ławeczek,
W parku, na skwerze, w ogrodzie,
Tak lubię na nich siadać,
Od święta i na co dzień.

Pomarzyć i pomyśleć,
Posłuchać śpiewu kosa,
Popatrzeć jak na trawie,
Srebrzy się rosa.

Policzyć kropki biedronce,
Popatrzeć na barwne motyle,
O wszystkich przykrych sprawach,
Zapomnieć, choć na chwilę.

Z księżycem sobie pogadać,
Policzyć gwiazdy nocą,
Nie spiesząc się, bo przecież,
Nie ma gdzie, nie ma po co.

A jeszcze do tego ten zapach,
Jaśminu, czeremchy, czy bzu,
Czaruje i zniewala,
Aż w piersi brakuje tchu.

A jeśli jeszcze się zdarzy,
Że ktoś przysiądzie na chwilę,
Ktoś, kto ci się wymarzył,
To może być jeszcze milej.

Najbardziej lubię ławeczkę,
Pod klonem, w swoim ogrodzie,
Bo kiedyś właśnie z tobą,
Siadałam na niej co dzień.

Ciebie już dawno nie ma,
Ale ławeczka została,
Choć tyle burz przez nią przeszło,
Przetrwała.

środa, 9 maja 2012


Już wiosna

Już zaraz wiosna, jeszcze chwilka,
Ptaki już swoje gniazda wiją,
To dziś o pszczółkach i motylkach,
Co swej miłości już nie kryją.

Na ich przykładzie od zarania,
Wszyscy uczyli się miłości,
Patrząc na pszczółek poczynania,
Tłumaczyć życie było prościej.

Ich delikatność w tym temacie
Na tle budzącej się przyrody,
Do każdej ludzkiej duszy trafia,
Uśpione budzi w nas tęsknoty.

By się przytulić i pomarzyć,
W promieniach wiosennego słońca,
Że piękna miłość się przydarzy
I będzie z nami trwać bez końca.



Aleja gwiazd


Idę aleją gwiazd
Po czarnym od nocy niebie,
Świecą mi, jak latarnie,
Bym mogła trafić do ciebie.

A gdyby tak jedna z gwiazd
Spadła nagle na ziemię,
To w sercu głęboko skrywane,
Spełniło by się marzenie.

Że nocną aleją gwiazd,
Idziemy dalej razem,
Wtopieni prawie w siebie,
Patrząc z miłością w swe twarze.

Szary świat został pod nami,
Nie chcemy wracać do niego,
Wśród gwiazd jesteśmy sami,
Nie trzeba więcej niczego.

Ta droga srebrnych gwiazd,
Daje tyle radości,
Prowadzi ciebie i mnie
Do spełnienia miłości.


piątek, 4 maja 2012


Dylemat

Życie to jednak ciężka praca,
Jak tylko trochę pofolguję,
Wszystko od razu się wywraca
I co nie zrobię, to zepsuję.

Na przykład dzisiaj miałam wizję,
Natchnienie nagle do mnie przyszło,
Ale włączyłam telewizję
I już z pisania nic nie wyszło.

Miałam napisać o miłości,
Że w życiu przecież najważniejsza,
Lecz jakiś kretyn mnie rozzłościł,
Zgubiłam słowa tego wiersza.

Patrzyłam nań, pełna zdziwienia,
Jak długo można sobie gadać,
Nie mając nic do powiedzenia
I na gadaniu tym zarabiać.

I słowa wiersza się rozmyły,
Natchnienie nagle gdzieś odeszło,
Nie miałam chęci, ani siły,
Myślenie w inne tory weszło.

Przez bezmyślnego polityka.
Bo tylko taki głupio gada,
A ja patrzyłam w osłupieniu,
Że to po prostu jest żenada.

A miałam pisać o miłości,
Bo to jest taki wdzięczny temat,
Nie o tym co mnie stale złości
I to dzisiejszy mój dylemat.


czwartek, 3 maja 2012


Mój dziwny Kraj

Jak można tu żyć i nie kochać,
Tego dziwnego, pięknego kraju,
Choć często zdarza się tu szlochać
I wciąż daleko jest do raju.

Maków czerwonych,
Co w łanach zboża mieszkają,
Szelestu liści brzózek zielonych,
I małych świerszczy, co w kącie grają.

I bez tak nigdzie nie pachnie na świecie,
Gdy wiosna na dobre się zjawi,
Jak tutaj, więc nie można przecież,
Tego wszystkiego zostawić.

Za późnej, zimnej, kapryśnej wiosny,
Zimy, co trwa bez końca,
Srebrzystych świerków, pachnącej sosny,
W złotych promieniach słońca.

W żadnym zakątku wielkiego świata,
Nie byłabym tak szczęśliwa,
Jak właśnie tutaj, gdy wciąż po latach,
Na nowo piękno odkrywam.

I żadne morze, nigdzie na świecie,
Nie koi tak swoim szumem,
Lecz o tym wszystkim, na pewno wiecie,
To przecież tak łatwo zrozumieć.

Dlatego nigdzie stąd nie wyjadę,
Taka już ze mnie idiotka,
Bo nigdzie więcej, na całym świecie,
Tylu absurdów nie spotkam.
Dziś jest ważny dla nas Dzień.





Patriotyzm


Patriotyzm to miłość do mojej ziemi,
A nie z patosem przemówienie,
Na długiej, nudnej akademii,
Które w Polakach nic nie zmieni.

A w moim sercu patriotyzm,
To biała brzoza i dąb Bartek,
Nie polityków donkiszotyzm,
I ich doktryny, nic nie warte.

Bo w moim sercu bzy pachnące,
Kwitnące tylko w moim kraju,
I te srebrzyste łzy na łące,
Gdy przyjdę na nią rano w maju.

Powrót bocianów z obcych krajów,
Żeby założyć tu rodzinę,
Choć może nie jest tu jak w raju,
To właśnie tutaj są szczęśliwe.

Bo mój prywatny patriotyzm,
To górski strumyk, Morskie Oko,
Gniazda jaskółek na poddaszu
I lot sokoła, gdzieś wysoko.

Nie są potrzebne mi plakaty,
Z napisem: „Zginąć za Ojczyznę”
Gdy moją Polskę krzywdzą ludzie,
Mam w sercu swoją własną bliznę.