Odwiedziny

O mnie

Dzień dobry, witam na moim blogu. Będę tu zamieszczać swoje wiersze o bardzo różnej tematyce. Piszę pod wpływem emocji, z potrzeby serca, z obserwacji, Jak mi wesoło lub jak mi smutno. Może ktoś przeczyta i zamyśli się albo uśmiechnie. Dużo wierszy poświęcam swojemu mężowi, który odszedł - w tym roku mija 20 lat. Pierwszy wiersz zamieszczam dla niego. Zapraszam też do You Tuba, gdzie zamieszczam filmiki ze swoimi wierszami. Kasyda21.

środa, 29 lutego 2012

Dzisiaj jest przepięknie, słoneczko od rana, to i humor dobry.
Może tak coś na wesoło, takie sobie limeryki.



Pewna pani myślała,
Że już gwiazdą została,
Żeby zdobyć pozycję
Przyjęła propozycję,
Ale nie temu dała.


Gdy człowiek się spieszy,
To diabeł się cieszy,
I wchodzi mu w drogę,
Podstawiając nogę,
Żeby go ośmieszyć.


Szło dziewczę na piechotę,
Myśląc, że zachowa cnotę,
Bo mama ją ostrzegała,
By do obcych nie wsiadała,
A taką miała ochotę.


Kiedy wino ci smakuje,
To pij, gdy cię ktoś częstuje,
Będzie łatwiej pocałować
I wstyd do kieszeni schować,
I już się szczęśliwa czujesz.


Kiedy wiosna się obudzi,
Miłość przyjdzie znów do ludzi,
I do mrówek i do słoni,
Każdy będzie za nią gonił,
Chociaż bardzo się natrudzi.

wtorek, 28 lutego 2012

Znowu za oknem buro, mój humor jeszcze się nie obudził. Jak nie ma słońca, to mój napęd do życia jest zerowy.



Jak to zrobić?


Żeby nie popaść w stan obłędu,
I już do końca nie zwariować,
Trzeba się wyrzec sentymentów
I wszystkie żale gdzieś w kąt schować.

Nie wypominać sobie stale,
Błędów, co już się nie naprawi,
Wryły się w moją głowę trwale,
Aż jakiś kamień w gardle dławi.

Nie myśleć stale, co by było,
Czy mogłabym to wszystko zmienić,
Gdyby się życie powtórzyło,
Można by w dobro zło zamienić?

Któregoś ranka się obudzić,
Zerknąć w lusterko, tak odważnie,
Maleńką radość w sobie wzbudzić,
Powiedzieć: to co dziś, jest ważne.

Oddzielić krechą to co było,
Małą radością dzień ozdobić,
Z ufnością czekać znów na miłość,
Tylko powiedzcie: JAK TO ZROBIĆ?

poniedziałek, 27 lutego 2012

Dziś było bardzo ładnie, świeciło słonko i już czuło się wiosnę, ale niestety trzeba będzie jeszcze na nią poczekać.



Chaos w głowie


Może to straszne jest co powiem,
Lecz w gruncie rzeczy żadna nowość,
Za ciągły chaos w mojej głowie,
Odpowiedzialna jest świadomość.

Wciąż myślę i się zastanawiam,
Czy w życiu wszystko z siebie dałam,
Ile w nim błędów popełniłam?
Czy syna dobrze wychowałam?

Niby jest wszystko, tak jak trzeba,
Przyczepić nie ma się do czego,
Lecz rozum, chyba dany z nieba,
Wciąż szuka złego lub dobrego.

A gdybym tak, jak polna myszka,
Maleńki miała swój rozumek,
Myśl taka nigdy by nie przyszła,
Czy robię dobrze? Wszystko umiem?

Starczyła by mi mała norka,
Kawałek skórki, chlebka, serka,
Lub jak wróbelek, czy sikorka,
Bo im nie znana jest rozterka.

We własnym świecie sobie żyją,
Bo świadomości im nie dano,
Co los im ześle, muszą przyjąć,
Bez ich udziału, wciąż tak samo.

Więc tak odważnie sobie myślę,
Że rozum w życiu mi przeszkadza,
Za dużo stale mam przemyśleń,
Z którymi już się nie chcę zgadzać.

niedziela, 26 lutego 2012


Naiwność


Byłam taka szczęśliwa, nikt niczego nie bronił,
I myślałam naiwnie, że tak zawsze już będzie,
Że przed złem tego świata, zawsze ktoś mnie ochroni,
Jakiś Anioł, czy Duch dobry, który znajdzie mnie wszędzie.

Będzie znał moje myśli, moje skryte pragnienia,
Będzie czuwał na de mną, w dzień słoneczny i w burzę,
Będzie starał się spełniać moje wszystkie marzenia,
I na każde skinienie będzie wiernie mi służył.

Ale bajka ta pękła, tak jak bańka mydlana,
Bo nie w modzie są Duchy i cudowne Anioły,
I że życie prawdziwe, muszę przeżyć tu sama,
I zaliczyć egzamin z bezlitosnej tej szkoły.

I z mozołem szukałam, liter w słowa składane,
Rozróżniając usilnie jakie mają wartości,
Że nie tylko radości tu na ziemi są dane,
I wystrzegać się trzeba, zwykłej, ludzkiej podłości.

I że przyjaźń, czy miłość jest czasami podstępna,
Wiara w ludzi, uczciwość, to zużyte slogany,
Czasem słowo otuchy, to błyskotka ponętna,
I nie każdy podarek prosto z serca jest dany.

Więc tak bardzo bym chciała, tak jak kiedyś być dzieckiem,
Z bezgraniczną ufnością patrzeć w przyszłość i ludzi,
I swój bagaż doświadczeń, niepotrzebny nikomu,
Spalić i znów dzieckiem beztroskim się zbudzić.


Dziś niedziela, nie lubię niedziel, ani żadnych świąt, są puste, szare i niepotrzebne mi do niczego. Od kiedy Go nie ma, nie mają sensu.
Dobrze, że mogę się schować w swoich wierszach, tam czuję się bezpieczna.
Jeśli ktoś tu wpadnie i poczyta, to niech zostawi jakiś ślad, będę wiedziała, że nie piszę tylko dla siebie.
Gdy...

Gdy żalu już nie będę czuła,
I płakać już nie będę mogła,
To tak, jak ten bezdomny tułacz,
Nie będę mogła tutaj zostać.

Życie już nic nie będzie znaczyć,
Wspomnienia umrą, jak motyle,
Nie będę mogła już zobaczyć,
Dokąd odeszły dobre chwile.

Już każde miejsce będzie puste,
Gdzie będę mogła się zatrzymać?
Już nic nie będę mogła słyszeć,
Mój świat oplecie pajęczyna.

Księżyc się schowa, słońce zgaśnie,
Marzenia pójdą spać na zawsze
I znikną wszystkie bajki, baśnie,
Pamięć o tobie gdzieś się zatrze.

Ale na razie jeszcze czuję
I w moich oczach łzy nie wyschły,
I dni minionych nie żałuję,
Znów we wspomnieniach przyszły.

I jesteś ze mną znów, jak dawniej,
Czuję twój oddech i twój dotyk,
Choć ktoś cię zabrał stąd bezprawnie,
To ciągle działasz jak narkotyk.

sobota, 25 lutego 2012


Witam w sobotnie przedpołudnie. Za oknem szaro-buro, okropnie wieje, może trzeba zawołać krasnoludki.



Krasnoludki


Dobrze, że są krasnoludki,
Maleńkie, w śmiesznych czapeczkach,
Zabierają od ludzi smutki,
Chowają w różnych bajeczkach.

O Kopciuszku, co z Królewiczem
Stanęli na ślubnym kobiercu,
O smutnym, biednym rybaku,
O rybce o złotym sercu.

O wstrętnej Babie Jadze,
Co w chatce z piernika żyła,
I małą Małgosię i Jasia,
Prawie nie zamorzyła.

Wszyscy kochamy bajki,
Bo gdy się w nie przenosimy,
Róże i niezapominajki,
Zakwitną w środku zimy.

Wszystkie zmartwienia i troski,
Są tylko maleńkim cieniem,
Bo nawet smutna bajka,
Szczęśliwe ma zakończenie.

Więc jak ci źle i masz chandrę,
Zawołaj krasnoludki,
Jak opowiedzą ci bajkę,
Odejdą gdzieś wszystkie smutki.

piątek, 24 lutego 2012

Jestem kotką


Jestem kotką, co chodzi
Własnymi drogami
I nie lubi się godzić
Z czyimiś myślami.

Najbardziej kocha
Ciszę i spokój,
I miłe ciepełko
Co otacza wokół.

Patrzy przyjaźnie
Na życzliwych ludzi,
Jeśli zaufanie
Potrafią w niej wzbudzić.

Czasem ciemną nocą
Wychodzi na łowy,
By szukać przyjaznej
Duszy do rozmowy.

Jest cicha i łagodna
Taką ma naturę,
Lecz gdy ktoś ją skrzywdzi
Pokaże pazurek.

I już nie ma zmiłuj,
Bo ma dobrą pamięć,
I po tym co czuje,
Można tylko zamieść.

Lecz czasami, niestety,
To się nie udaje,
Zwija się w kłębuszek
I sama zostaje.

Bez zobowiązań


Może ma pan ochotę na miłość?
Taką malutką, bez zobowiązań,
Nim dopadnie nas jakaś zawiłość,
Która zdarza się w poważnych związkach.

Bo miłością trzeba się bawić,
Zbyt poważnie nie brać uczucia,
Bo gdy czasem nagle nas zostawi,
Mniej bolesne są serca ukłucia.

Pan jest sam i ja jestem sama,
Mała miłość nam nie zaszkodzi,
W naszym wieku to żaden dramat,
Że czasami miłość odchodzi.

Już za sobą mamy doświadczenia,
Niespełnionych obietnic dozgonnych,
I skrywane w młodości marzenia,
O uczuciach gorących i płonnych.

Ja się tylko do pana przytulę,
Gdy pójdziemy na spacer do parku,
A pan spojrzy w moje oczy czule,
I pocałuje, tak dla żartu.

Potem razem pójdziemy do kina,
Na jakąś komedię romantyczną,
Popatrzymy sobie na miłość,
Taką nierealną, chociaż śliczną.

Potem razem do domu wrócimy,
Włączymy starą, dobrą muzykę,
A gdy przyjdą wieczorne godziny,
Poczytamy nastrojową lirykę.

Spieszmy się, bo czas ucieka,
Srebro już pokrywa pana skronie,
W naszych domach nikt na nas nie czeka,
A tak nam potrzebne czyjeś dłonie.

Bo przez życie łatwiej iść razem,
Jakiś problem razem rozwiązać,
Czasami się po prostu przytulić,
Tak zwyczajnie, bez zobowiązań.

Być motylem


Mam malutkie marzenie
Być kolorowym motylem,
Przyciągnąć twoje spojrzenie,
Chociaż na krótką chwilę.

Będę cię co dzień kusiła,
Jak kwiat swoim kolorem,
Nawet gdy zajdzie słońce,
Bo kwiaty też kwitną wieczorem.

W twoje mocne ramiona,
Wtulę swoje skrzydełka,
Srebrne gwiazdy otulą
Mnie i ciebie, jak mgiełka.

Usiądę na twym ramieniu,
Cicho szepcząc do ucha,
Słowa ciepłe i czułe,
A ty w słowa się wsłuchasz.

A gdy świt nas obudzi,
Ukryjemy się w kwiatach,
Jak najdalej od ludzi,
Jak najdalej od świata.

Usiądziemy na łące,
W biało żółtych rumiankach,
By ugasić pragnienie,
Rosą, z srebrnego dzbanka.

Będę cię tak kusiła,
Żebyś nie mógł się oprzeć,
Bo przecież jakoś muszę,
Do serca twojego dotrzeć.

Ale muszę się spieszyć,
Póki jestem motylem,
Moja miłość trwa krótko,
Zaledwie maleńką chwilę.

Gdy odszedłeś