Skąd
ta róża?
Skąd
ta róża wzięła się na stole?
Jeszcze
wczoraj jej tutaj nie było,
Ktoś
ją w nocy cichutko położył,
Bo
chyba mi się to nie śniło?
Czasami,
gdy wstaję o świcie,
Nagle
czuję twoją obecność,
Może
byłeś tu, jak cichy wielbiciel,
Tylko
nie budziłeś, tak przez grzeczność.
Dopadają
mnie czasem złudzenia,
Że
ktoś stale czuwa nade mną,
Ale
może to tylko marzenia,
Co
zjawiają się w taką noc ciemną.
Postawiłam
drugą filiżankę,
Gdy
robiłam sobie rano kawę,
Może
wpadniesz, wypijemy razem,
Jak
nie zdążysz, to ci ją zostawię.
Brakuje
mi tych wspólnych poranków,
I
tych rozmów o nieważnych sprawach,
Zawsze
wszystko z tobą było proste,
Nie
musiałam niczego udawać.
Poszłam
dzisiaj na spacer do parku,
Pośród
drzew widziałam znaną postać,
Gdy
wróciłam, róży już nie było,
Ale
jej przepiękny zapach został.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz